Tytuł: "Córki mordercy"
Autor: Randy Susan Meyers
Wydawnictwo: Videograf II
Data wydania: 04 maja 2010 r.
Liczba stron: 330
Moja ocena 7/10
Ta książka długo czekała na mojej półce zanim wzięłam ją do rąk i teraz już wiem, że chyba intuicyjnie odkładałam ten trudny temat na długie jesienne wieczory. Już sam tytuł wskazuje, że raczej nie będzie wesoło, a treść zdecydowanie nie odbiega od tego pierwszego skojarzenia. Nie mam oczywiście na myśli faktu, że dwie dziewczynki są córkami mordercy, ale to jak szybko społeczeństwo potrafi wydać wyrok na niewinne istoty za zbrodnie ojca. Powieść zdecydowanie nie należy do lekkich i przyjemnych a momentami wręcz rozrywa serce ale z pewnością jest to pozycja godna uwagi.
"Córki mordercy" autorstwa Randy Susan Meyers to powieść bestsellerowa i z pewnością miał na to wpływ też fakt, iż oparta jest na osobistych doświadczeniach autorki. Jak sam tytuł wskazuje opowiada o losach córek mordercy oraz o tym jak wielki wpływ na ich decyzje miało to jedno popołudnie.
"Nie wpuszczaj taty do mieszkania" - to pierwsze z wielu zdań, które zawisły niczym chmura podczas czytania tej książki i niestety doprowadzały do nieuniknionego. Dziesięcioletnia Lulu nie posłuchała polecenia matki, uległa namowom ojca i otworzyła drzwi a potem wszystko już dzieje się błyskawicznie. W ciągu jednej chwili mama umiera, ojca zabiera policja, a Marry, młodsza siostra Lulu trafia do szpitala. I tak życie dziewczynek w ciągu ułamku sekundy ulega drastycznym zmianom.
Siostry zaczynają dorastać nie tylko bez wsparcia psychologów po tak traumatycznym wydarzeniu, ale i najbliższa rodzina wydaje się nie być zainteresowana wychowywaniem córek mordercy Śmierć matki na długo pozostanie nie tylko w ich sercach, ale i umysłach co w konsekwencji przyniesie szereg różnych wydarzeń oraz decyzji, na które zawsze będzie kładło się cieniem to jedno jedyne przeżycie.
Autorka pozwoliła każdej z dziewczynek czy też kobiet w dalszej części książki, opowiedzieć tę historię ze swojego punktu widzenia, bowiem powieść ta posiada dwie narratorki.
Lulu - starsza z sióstr, zawsze poukładana w pełnej gotowości i za główny cel swojego życia stawia opiekę nad Merry. Przeżywa i opowiada o tej tragedii po swojemu, budując swoistego rodzaju płaszcz ochronny i całą złość przelewa na ojca. Nie jest w stanie wybaczyć mu tego co zrobił i ta nienawiść wielokrotnie będzie wpływała na jej decyzje życiowe.
Merry - młodsza i wydawało by się słabsza z sióstr, ale wybacza ojcu i jako jedyna odwiedza go w wiezieniu. Niestety w miarę dorastania nie wszystkie blizny okazują się być wyleczone, a opieka nad ojcem staje się dla Merry ogromnym obciążeniem psychicznym.
Każda z nich przeżywa tę tragedie na swój własny sposób, ale i też dla każdej jest to drogowskaz życiowy wymuszający takie a nie inne decyzje.
Jest to powieść, która na długo zapada w pamięci ponieważ wywołuje tak szeroki wachlarz uczuć, że długo po zamknięciu ostatniej strony czytelnik nadal pozostaje w świecie Lulu i Merry. Ponad to wszystko wydaje się tak bardzo namacalnie realne, że każdy ból jest dosłownie i osobiście wyczuwalny. Ta prawdziwość powieści powoduje potok łez, ogromne pokłady współczucia, namacalnego cierpienia i przyspieszonego rytmu serca. Bo to opowieść o niesamowitej siostrzanej więzi, która za wszelką cenę stara się zbudować chociaż namiastkę tak zwanego normalnego życia z okruchów dzieciństwa jakie były im dane.
"Córki mordercy" autorstwa Randy Susan Meyers to powieść bestsellerowa i z pewnością miał na to wpływ też fakt, iż oparta jest na osobistych doświadczeniach autorki. Jak sam tytuł wskazuje opowiada o losach córek mordercy oraz o tym jak wielki wpływ na ich decyzje miało to jedno popołudnie.
"Nie wpuszczaj taty do mieszkania" - to pierwsze z wielu zdań, które zawisły niczym chmura podczas czytania tej książki i niestety doprowadzały do nieuniknionego. Dziesięcioletnia Lulu nie posłuchała polecenia matki, uległa namowom ojca i otworzyła drzwi a potem wszystko już dzieje się błyskawicznie. W ciągu jednej chwili mama umiera, ojca zabiera policja, a Marry, młodsza siostra Lulu trafia do szpitala. I tak życie dziewczynek w ciągu ułamku sekundy ulega drastycznym zmianom.
Siostry zaczynają dorastać nie tylko bez wsparcia psychologów po tak traumatycznym wydarzeniu, ale i najbliższa rodzina wydaje się nie być zainteresowana wychowywaniem córek mordercy Śmierć matki na długo pozostanie nie tylko w ich sercach, ale i umysłach co w konsekwencji przyniesie szereg różnych wydarzeń oraz decyzji, na które zawsze będzie kładło się cieniem to jedno jedyne przeżycie.
Autorka pozwoliła każdej z dziewczynek czy też kobiet w dalszej części książki, opowiedzieć tę historię ze swojego punktu widzenia, bowiem powieść ta posiada dwie narratorki.
Lulu - starsza z sióstr, zawsze poukładana w pełnej gotowości i za główny cel swojego życia stawia opiekę nad Merry. Przeżywa i opowiada o tej tragedii po swojemu, budując swoistego rodzaju płaszcz ochronny i całą złość przelewa na ojca. Nie jest w stanie wybaczyć mu tego co zrobił i ta nienawiść wielokrotnie będzie wpływała na jej decyzje życiowe.
Merry - młodsza i wydawało by się słabsza z sióstr, ale wybacza ojcu i jako jedyna odwiedza go w wiezieniu. Niestety w miarę dorastania nie wszystkie blizny okazują się być wyleczone, a opieka nad ojcem staje się dla Merry ogromnym obciążeniem psychicznym.
Każda z nich przeżywa tę tragedie na swój własny sposób, ale i też dla każdej jest to drogowskaz życiowy wymuszający takie a nie inne decyzje.
Jest to powieść, która na długo zapada w pamięci ponieważ wywołuje tak szeroki wachlarz uczuć, że długo po zamknięciu ostatniej strony czytelnik nadal pozostaje w świecie Lulu i Merry. Ponad to wszystko wydaje się tak bardzo namacalnie realne, że każdy ból jest dosłownie i osobiście wyczuwalny. Ta prawdziwość powieści powoduje potok łez, ogromne pokłady współczucia, namacalnego cierpienia i przyspieszonego rytmu serca. Bo to opowieść o niesamowitej siostrzanej więzi, która za wszelką cenę stara się zbudować chociaż namiastkę tak zwanego normalnego życia z okruchów dzieciństwa jakie były im dane.
Powieść "Córki mordercy" z pewnością nie należy do lekkich, bo wyczerpuje emocjonalnie a momentami wręcz rozdziera serce na milion kawałków. W trakcie czytania byłam pewna, że nie będę w stanie nikomu jej polecić i długo jeszcze po jej zakończeniu błądziłam myślami, bo nie sposób tak po prostu i nagle przejść do porządku dziennego po tej lekturze.
Polecam zatem bo warto choć na chwilkę się nad tą książką pochylić.
Polecam zatem bo warto choć na chwilkę się nad tą książką pochylić.
Pozdrawiam serdecznie
Zaczytana Joana
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych:
- "Pod hasłem" - hasło: "Co mieści wyraz" - 2x literka "r" w słowie moRdeRcy
- "Gra w kolory II" - Żółty
- "Mini Czelendż" - Książka pożyczona
Uwielbiam, gdy książka wywołuje tyle emocji. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJa potwornie się denerwuje przy czytaniu takich książek ale i tak po nie sięgam ☺
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :-) ja mam dokladnie to samo :-)
UsuńBędę ją mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńPolecam bo mimo że to nie jest wesola historyjka to z pewnością godna uwagi :-
UsuńWidać, że emocje są gwarantowane a fakt, że zamieszono w książce osobiste doświadczenia autorki tylko mnie zachęca, by sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńTak to prawda emocje wylewaja sie ze stron
UsuńSam tytuł jest już przygnębiający...
OdpowiedzUsuńTak to prawda i zapowiada tez smutna historie ale jest to powiesc godna uwagi
UsuńKoniecznie muszę sięgnąć po tę książkę w wolnym czasie, mocno mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuń