Autor: A.K. Tucker
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: Czerwiec 2014
Liczba stron: 421
Moja ocena 9/10
Książka po prostu niesamowita bo
teoretycznie o wielkim cierpieniu na duszy i ciele ale jednocześnie o drodze do
jeszcze większej nadziei poprzez całą gamę uczuć. Autorka po mistrzowsku
podjęła trudny temat, wykreowała niebanalnych bohaterów i wszystko wplotła w z
pozoru tylko zwyczajny romans.
„Dziesięć płytkich oddechów” autorstwa
A.K. Tucker to początkowo zwyczajnie zapowiadającą się historia o dwóch siostrach,
które uciekają z domu wujostwa w poszukiwaniu lepszego życia.
Dwudziestoletnia Kacey zabiera wszystkie oszczędności i postanawia
wyjechać do Miami ze swoją piętnastoletnią siostrą Livie, której wuj Raymond złożył niedwuznaczną wizytę
w pokoju. Dziewczęta biorą sprawy w swoje ręce ponieważ już wcześniej los je
doświadczył, gdy w nieszczęśliwym wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę straciły
rodziców.
Historia wydawałaby się jakich wiele,
uciekły i zaczęły nowe lepsze życie no i niestety nic bardziej mylnego. Co
prawda siostry trafiły do miłego jak się później okazuje środowiska. Poznają
uroczych sąsiadów i szybko zadamawiają się w nowych miejscu. Kacy znajduje
nawet bardzo dobrze płatną pracę co pozwoli jej na opłacenie wykształcenia dla
ukochanej siostry. Wszystko układa się bardzo pomyślnie i tylko nocne koszmary
Kacy z których Livie wręcz siłą musi ją wyrywać do rzeczywistości, przypominają
im obu o traumatycznych przejściach i nie zabliźnionych jeszcze ranach.
Gdzie tu romans pomyśleć można, otóż
niesamowicie i z wielkim impetem w życie sióstr wkracza idealnie przystojny i
błyskotliwy Trent, wywołując w Kacye uczucia, które już dawno pogrzebała. Początkowo
wrogo nastawiona dziewczyna w końcu ulega nieodpartemu urokowi chłopaka, ale
tylko po to, by dosłownie tuż za rogiem otrzymać kolejną dawkę zupełnie
nieoczekiwanych przeżyć przez które ponownie wpadnie obezwładniona w otchłań
samotności i cierpienia.
Książka po prostu fantastyczna i każda
kolejna przeczytana strona nie pozwala by od niej się oderwać. Natomiast po
mistrzowsku wręcz opisane uczucia zarazem te wzniosłe jak i te rozrywające
serce nie raz potrafią doprowadzić czytelnika od radości i zachwytu do łez. Opowieść
w pewnym momencie wydaje się odrobinę przewidywalna ale tylko dlatego żeby za
chwilę zaskoczyć i doprowadzić do zakończenia które wszystkim się należało. Tym
którzy szybko domyślą się puenty proponuję żeby nie odkładać książki pochopnie,
bowiem droga do tej wydawało by się oczywistej kulminacji jest naprawdę wyboista.
Autorka po mistrzowsku stworzyłam
historię miłości dwojga młodych bohaterów w którą wplotła całą gamę
wydarzeń, przeciwności losu, tragedii i niezabliźnionych ran. W cały ten
wir smutku i cierpienia wrzuca jednak nasionko nadziei, które kiełkuje i wolno
pnie się w górę by w końcu cudownie rozkwitnąć.
Polecam szczerze bo warto poznać Kacy i
jej walkę o życie.
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym „Pod hasłem”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za treściwe odwiedziny :-)