Uwielbiam takie zaskoczenia.
Przyznaję, że do świata fantasy zaglądam znacznie rzadziej, niż do literatury obyczajowej. Dlatego z lekką rezerwą podeszłam do tego e-booka.
"Klucz do Helheimu" autorstwa Radosława Lewnadowskiego to moje kolejne bardzo miłe czytelnicze zaskoczenie w tym roku. Przeczytałam ją w styczniu, kiedy idealnie pasowała mi do wyzwania #loteriaczytelnicza2024 ale choroba i natłok obowiązków sprawiły że opinia powstaje teraz.
Większego znaczenia ta nie ma ponieważ powieść tak bardzo mi się spodobała, że już prześwietliłam inne tego autora.
Powieść biegnie dwutorowo, bowiem została podzielona na dwa różne wątki.
Jest cześć współczesna z wyjątkowym profesorem oraz jego drużyną. Tak na marginesie dodam, że tworzenie owej ekipy "Drużyny świętego Graala", to jeden z moich ulubionych fragmentów tej powieści.
Są również czasy średniowiecznych wikingów, które opowiadają o wyprawie dzielnych wojowników w miejsce z którego nie wrócił żaden śmiertelnik. Miejscem tym jest tytułowy Helheim, a celem wyprawy jest uratowanie syna jarla. Ciekawa postacią jest również sam z powodu swojej zmiennokształtności czystej krwi - ale więcej zdradzić nie mogę.
Ta średniowieczna część stanowi wyjątkowe tło dla wyścigu w czasach współczesnych. Profesor ze swoją drużyną pragną tylko odnaleźć magiczne "naczynie" i całkowicie nie zdają sobie sprawy, ze ich tropem podąża tajemnicza organizacją oraz agenci CIA.
Autor nie tylko zadowolił czytelnika dwoma planami czasowymi, ale wzbogacił o przygodę i tajemnicze zagadki, co mi bardzo przypadło do gustu. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o bohaterach, którym autor nie poskąpił palety barw. Z przyjemnością poznawałam drużynę z czasów współczesnych, ponieważ nie raz czekała na mnie tajemnica albo zaskakujące życiorysy. Natomiast o postaciach średniowczesnych nic już nie dodam, bo sama zmiennokształtność jarla jest już zaskakująca na wysokim poziomie.
Bohaterowie tej powieści to wyjątkowa skarbnica osobowości. Każdy z nich ma swoją czasami mroczną historię, która ewidentnie wpływał na ich wybory.
Już na wstępie okładka pobudziła moją wyobraźnie, a potem zawartość książki sprawiła, że nie miała ochoty się od niej odrywać. Bardzo podobał mi się ten "suplement" znajdujący się na końcu książki - polecam uwadze. No i to zakończenie... ale z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, bo po takiej dawce tajemnic, zagadek i zwrotów akcji, to przecież książka nie mogła zwyczajnie się zakończyć.
Polecam zatem "Klucz do Helheimu" autorstwa Radosława Lewndowskiego, miłośnikom tego właśnie rodzaju połączeń i przeskoków w czasie. Ja ewidentnie do nich należę, ponieważ powieść sprawiła mi ogromną przyjemności i wciągnęła tak bardzo, że już sprawdziłam inne pozycje tego autora. Pójdę nawet nieco dalej, bowiem pomyślałam sobie, ze bardzo chętnie obejrzałabym film na podstawie tej powieści i z tą propozycją Was zostawiam.
Polecam
Zaczytana Joana
Więcej szczegółów na stronie: www.radeklewandowski.pl Zapraszam :-)
OdpowiedzUsuń